Cooba - 2009-04-05 14:01:02

http://img228.imageshack.us/img228/985/medalionbractwatrzechso.jpg
Rzemieślnik wykonał robotę bardzo solidnie i za rozsądną cenę. Detmeris zapłacił mistrzowi za prace i wyszedł przed budynek, aby w słońcu Tarantii móc dokładnie ocenić nowy nabytek. Cztery amulety były identyczne. Templariusz stanął w plamie słońca na środku uliczki i uniósł jeden z wisiorków na wysokość oczu. Trzy symboliczne okręgi połączone w jedną całość miały być przesłaniem dla wszystkich, którzy zechcieliby wstąpić w szeregi Bractwa Trzech Słońc. Cymeryjska obręcz, akilońska tarcza i stygijski, ciemnoczerwony klejnot.


***


Detmersi poświęcił dłuższą chwilę przyglądając się tańczącym refleksom światła na krawędziach medalionu. Spostrzegł nagle, że dziwnie przyglądają mu się strażnicy przechodzący tuż obok. Schował przedmiot i ruszył w dół uliczki kryjąc się przed słońcem w cieniach wilgotnych od winorośli murów.
Trzy amulety mają już przeznaczonych właścicieli. Oprócz Detmerisa mieli je założyć Klerykus - kapłan Mitry oraz Qetu - podróżnik z odległej Stygii. Czwarty czekał na kogoś, kto za aprobatą całej trójki będzie mógł przewiesić go przez szyję dołączając tym samym do Bractwa.


***


Detmeris i Klerykus czekali na Qetu już ponad godzinę. Schody prowadzące do świątyni były pełne ludzi i oświetlone palącym, południowym słońcem. Obaj skryli się w cieniu jednej z kolumn i w milczeniu obserwowali przechodniów wypatrując pośród nich Qetu. W końcu się zjawił. Po krótkim przywitaniu cała trójka przeszła na cieniste podwórze skryte między murami świątyni a białymi budynkami mieszkalnymi. Cień, studnia i cisza.
Qetu zauważył, że obaj jego przyjaciele mają na szyi amulety. Nie zadał jednak żadnego pytania ani nawet nie dał po sobie poznać iż to spostrzegł. Czekał co powiedzą towarzysze.

[Detmeris]: No wiec tak. Poczynilem pewne ..mhm..kroki
[Detmeris]: spedziłem kilka dni w tarantii w minionym tygodniu
[Qetu]: no i?
[Detmeris]: i oprocz spraw handlowych zalatwiłem dla nas cos jeszcze
[Qetu]: ciekawym
[Detmeris]: prosze. ten naszyjnik jest..hmm...no jest jaki jest. Mi sie podoba ale z czasem wypadaloby zrobic cos lepszego. Nie mialem pieniedzy
[Detmeris]: *podaje Qetu naszyjnik*
[Detmeris]: jakis stop cyny z miedzia. Wynajalem rzemieslnika aby zrobil nam amulety
[Qetu]: *patrzy na to ze zdziwieniem* co to
[Detmeris]: amulet z symbolem trzech slonc
[Klerykus]: trzy księzyce Qetu
[Klerykus]: trzy księżyce
[Klerykus]: *powtarza*
[Qetu]: księżyce? czy słońca
[Klerykus]: Ha ha
[Qetu]: to mi na słońce wyglada
[Detmeris]: słońca. Kleryk sie przejęzyczył
[Klerykus]: wiedzaiłem że nie dasz się nabrać
[Qetu]: haha
[Detmeris]: Rzemieslnik wykonal na razie cztery
[Qetu]: ładne cacko tanie ale ciekawe
[Klerykus]: taki żart.....
[Detmeris]: Calkiem niezle jak za taka cene.
[Detmeris]: Niestety nie mam za duzo pieniedzy. Przydaloby sie cos porzadnego, z klejnotem, no ale to kiedyś
[Qetu]: ciekawe a co to za kamień ? ten czerwony
[Klerykus]: W takim razie Qetu nałóż ów naszyjnik
[Qetu]: *zakłada*
[Detmeris]: nie wiem cholera
[Qetu]: wyglada jak krwawnik
[Klerykus]: *szepcze modlitwę*
[Detmeris]: mam jeszcze jeden., Nosze na wypadek gdyby...gdyby ktos chcial go przewiesic na szyji za nasza aprobatą
[Klerykus]: a więc dokonało się
[Klerykus]: Bractwo trzech....
[Qetu]: tak dokonało sie
[Klerykus]: .......słońc
[Detmeris]: hahaha
[Qetu]: piekne i proste
[Detmeris]: tak.
[Detmeris]: nie jest zbyt wykwintne
[Detmeris]: Ale ma swoj urok
[Qetu]: takie jak trzeba uroda w prostocie i przesłanie
[Klerykus]: a więc przypieczętowane, wy mymi bracmi jesteście
[Klerykus]: swą krew za waszą krew...



***

Powyższa rozmowa miała miejsce dnia 28 miesiąca Kiphias (marzec) astrologicznego czasu konstalacji Ryby, licząc czas miarą Aquilonii. Tak to przypieczetowane zostało powstanie Bractwa Trzech Słońc. Trzy amulety zostały rozdane. Na kogo czeka czwarty amulet i te wszystkie następne?

Cooba - 2009-04-10 00:49:05

http://img238.imageshack.us/img238/5984/62473839.jpg

Zapadał zmrok. Cienie rzucane przez ruiny Sanktuarium i okoliczne wzgórza były coraz dłuższe ale i coraz bledsze, ustępujące nadchodzącym mrokom nocy. Delikatny plusk wody, szmer wiatru w liściach łopianu i odległy pomruk wodospadu. Wzgórza będące świadkiem wzniesienia niegdyś pobliskiego Sanktuarium przez starożytna cywilizację stały się dzisiaj świadkiem zdarzenia skromnego, nic nie znaczącego w obliczu dzieła Acherończyków. Na wyspie spotkała się czwórka ludzi.
Qetu, Klerykus i Detmeris byli połączeni przyjaźnią, wspólnym celem i więzami Bractwa Trzech Słońc, które sami utworzyli. Morpurgo był im obcy. Chociaż wieść o nim dotarla do całej trójki na kilka dni przed tym, jak się spotkali to nadal był im obcy. Bali się tego co wie i tego co im powie. Bali się, że ludzie, z którymi spotkał się niedawno Morpurgo, odebrali mu duszę i zamienili we wroga. Ta rozmowa miała zadecydowac o tym, czy Bractwo przekona się do Cymeryjczyka czy nie...


- Rozmowa toczyła się już od ponad godziny kiedy sprawy dochodziły do sedna, do celu, do wyjaśnień.

[Detmeris]: Więc, sa ludzie, ktorzy interesują sie starożytna acheronska wiedza. I my, do cholery, tez od niedawna się tym interesujemy. Dlatego musimy się zbliżyc do sprawy. Mortus nas potrzebuje bo...artefakt jest bardzo groźny ale ludzie noszacy znak wykazuja jakąs odpornośc na ta niszczycielską magie i moga go użyć lub sie chociaż zbliżyc.
[Detmeris]: Mowcie o tym artefakcie, o tej kuli teraz. Co to? jak to dziala i co robi?
[Morpurgo]: Kula mnie fascynuje bo ...
[Qetu]: tak ona posiada runę taka jak nasze znamie
[Morpurgo]: syci sie bólem..i niech na tym wyjąsniueniu poprzestane
[Morpurgo]: bo reszty nie rozumiem
[Qetu]: hmmm przerażasz mnie Morpurgo ale nie pytam dalej
[Klerykus]: hmm wielce to ciekawe
[Klerykus]: nie boję się starej magii
[Morpurgo]: wielce, i dowiem sie więcej
[Klerykus]: Stawmy się na przeciwko niej
[Qetu]: wszyscy się dowiemy
[Detmeris]: I taki jest tez nasz cel Morpurgo.
[Morpurgo]: mortus widzi mnie jako lacznika miedzy wami a nim
[Detmeris]: ha, ciekawe.
[Klerykus]: boi się nas czy co ?
[Morpurgo]: tak..ciekawe ale
[Detmeris]: Qetu mowił dokładnie to samo o sobie.
[Morpurgo]: nie on sie was nie boi...ale nie wiem dlaczego
[Qetu]: widzisz ? Detmerisie jest sprytny jak lis
[Detmeris]: na dobrą sprawę, tylko wy go spotkaliście.
[Morpurgo]: zadam teraz pytanie
[Detmeris]: Tobie kazal szukac ludzi ze znakiem rownież Morpurgo?
[Morpurgo]: po którym wybaczycie ale bede musiał odejsc na pewien czas
[Detmeris]: Pytaj.
[Morpurgo]: pytanie bedzie szybkie, ale celne
[Qetu]: pytaj
[Morpurgo]: i odpowiedz jak ufam poprawdzi was i nad dalej
[Klerykus]: jak łucznik gada
[Morpurgo]: Qetu?
[Qetu]: tak?
[Morpurgo]: skąd masz ten przeklety korzeń powiedz mi ?
[Klerykus]: to ma byc to celne pytanie ? ha ha
[Qetu]: *opuszcza glowę*
[Detmeris]: mhmmm
[Morpurgo]: quetu?
[Qetu]: jest celne
[Qetu]: od mortusa
[Klerykus]: eehhh gówno prawda za przeproszeniem
[Morpurgo]: no prosze ale widzisz
[Morpurgo]: odpowiedz chyba nie jest dobra
[Qetu]: nie biorę go od niego jeśli o to pytasz już nie
[Detmeris]: To twoja smycz Qetu!/ *spojrzał na stygijczyka zaciskając szczeki*
[Klerykus]: od mortusa? a nie od portowych przemytników >
[Morpurgo]: skad bierzesz ten korzen
[Morpurgo]: mów!
[Qetu]: z pewnego miejsca
[Qetu]: w Tarantii
[Morpurgo]: celniej poprosze wiem ze potrafisz
[Qetu]: dziwne jest i ciche
[Klerykus]: eeehhhhh a ja tyle pytaem i znalazłem ci zastępczy narkotyk, łagodniejszy....nie zdążyłem...
[Detmeris]: To takie ważne Morpurgo?
[Morpurgo]: wazne jak sie okazuje dla mnie i dla was
[Detmeris]: Qetu? O co chodzi?
[Morpurgo]: chesz poznac ściezki? to powiedz
[Detmeris]: Jesteś przyzwyczajony juz na stałe do tego gówna?
[Qetu]: niestety
[Detmeris]: mhmmm
[Morpurgo]: czekam na odpowiedz
[Morpurgo]: w droge mi trzeba
[Qetu]: nie zdradzę tego miejsca bo jest niebezpieczne a widzę morpurgo że kusi cię powiem tyle że to w Tarantii
[Morpurgo]: dobrze
[Morpurgo]: miejsmy nadzieje ze to wystarczy
[Qetu]: hmm?
[Detmeris]: Słuchaj no Morpurgo. teraz znasz nasze zamiary.
[Klerykus]: to niewiele tarantia jest rozległa
[Qetu]: do czego?
[Morpurgo]: teraz posłuchajcie mnie raz jeszcze bardzo uwaznie
[Detmeris]: dobra, mów pierwszy,.
[Morpurgo]: konrktenie powiem
[Morpurgo]: Odpowiedz Quetu da nam kolejne odpowiedzi
[Morpurgo]: jesli tylko
[Morpurgo]: bede cos wiedzial poinfomruje was o tym
[Morpurgo]: mowilem ze jestem łacznikiem
[Morpurgo]: niech mysliwy zaśnie
[Morpurgo]: niech
[Morpurgo]: śpi...
[Detmeris]: Tak. Znasz nasze zamiary. My chyba Twoje. W kazdym razie. jak coś pójdzie nie tak. jak poczujemy smród to bedziemy wiedzieli kto.
[Qetu]: gra rozpoczęta...
[Morpurgo]: rozpoczeta...i racja
[Detmeris]: Ufam Tobie niemal jak sobie a sobie bardzo nie ufam. Przyszłość pokaże. gramy razem. My, Ty i Mortus.
[Klerykus]: tia, uważaj na świątynie Mitry, jeśliś godzien to zwóć się o pomoc
[Klerykus]: jeśli nie to bądź przeklęty....
[Qetu]: chcę wiedzieć jeszcze jedno Morpurgo jesteś z nami? *wyciąga rękę*
[Detmeris]: Musimy podjąć pewna decyzje i ... i skontaktowac się wkrótce z Mortusem. Qetu zadal zasadnicze pytanie. Ubrał w dwa słowa to co chciałem wiedzieć. więc jak Morpurgo?
[Detmeris]: *patrzy w oczy cymeryjczyka z chłodnym wyrazem twarzy*
[Morpurgo]: wybaczcie
[Morpurgo]: milczenie
[Klerykus]: *szepcze* wybaczamy
[Morpurgo]: tak czy inaczej czas na mnie, gra sie rozpoczeła
[Morpurgo]: bede was informował o jej postepach
[Qetu]: Ufam ci... nie zawiedź mnie
[Detmeris]: To nie jest odpowiedź Morpurgo!
[Klerykus]: czy dołączysz do nas ! to jest pytanie .....
[Klerykus]: *zamyślony*
[Morpurgo]: dajcie mi czas
[Klerykus]: czy jesteś w stanie sprzeciwić się Amonowi....
[Qetu]: Damy Ci czas. Ruszaj.
[Morpurgo]: musze znac jeszcze jedna odpowiedz
[Morpurgo]: by odpowiedziec na wasze pytanie
[Morpurgo]: bywajcie!!!
[Detmeris]: Obyś nie okazał sie wrogiem Morpurgo!
[Detmeris]: Bywaj!
[Klerykus]: żegnaj
[Qetu]: bywaj Morpurgo

(...)

[Detmeris]: Nie podobało mi się to
[Klerykus]: szalonych przyjaciół mamy
[Detmeris]: Dziwnie sie pożegnał. Nie dal żadnej obietnicy, nie spojrzał w oczy.
[Klerykus]: faktycznie głupie zachowanie
[Detmeris]: Przy nastepnym spotkaniu miejmy sie na baczności.
[Qetu]: Mortus...
[Klerykus]: Trza na m innych sojuszników
[Qetu]: Jest dziki i nieokrzesany widze że Mortus zasiał w nim jakieś ziarno niepokojące mnie
[Klerykus]: mam paru na oku ale nie wiem czy mają znamię
[Detmeris]: mhmm
[Detmeris]: Morpurgo nalezy do jakis oddziałów czy organizacji. Widzialem jakiś wisiorek z sygnaturą.
[Klerykus]: taaaa
[Detmeris]: Nie przyjżałem sie jednak dokładnie.
[Qetu]: ja nie widziałem
[Klerykus]: Dziewięć Kręgów, znani w Tarantii
[Klerykus]: ehhh
[Detmeris]: wracajmy do Tesso...

No właśnie. Ta rozmowa miała zadecydować o tym, czy Bractwo przekona się do Cymeryjczyka czy nie...
Gra rozpoczęta, karty na stole, stawka ustalona. Kto i jak teraz zacznie?
http://img58.imageshack.us/img58/1756/pierwszespotkaniezmorpui.jpg

Qetu - 2009-05-21 15:36:29

W nocy czuję się dobrze.  Ból oczu spowodowany blaskiem aquilońskiego  słońca jest bardzo uporczywy.  Stary kaptur,  dobrze spełnia swoje zadanie. Kiedy piszę te słowa, jest już ranek, ale nie zmróżyłem oka dzisiejszej  nocy.
Na bramie do dzielnicy szlachty nie chcieli mnie wpuścić. Uznali, że idę żebrać. Oby ich pokręciło. Zaczekałem więc na nią pod świątynią Mitry. Czy też na niego.  „Przyciągasz dziwnych ludzi” powiedział mi dziś Morpurgo. Nie inaczej.  Klerykus, Detmeris, Morpurgo, a teraz Scoia’thael. Każdy z nich to osobne tomiszcze historii życia ludzi, z kręgu tych co ruszyli na poszukiwania swojego miejsca w świecie. Tyle że ten świat to miejsce ciemne i brutalne. Więc czy warto szukać? Dosyć!  Miałem pisać o spotkaniu. Zdarzyło się niecałą godzinę temu.  Jest jeszcze świeże w mojej pamięci.  Zjawiła się tuż po północy, drobna, o śniadej cerze. Wmalowana na modłę stygijskich kobiet. Nawet urodziwa, gdyby nie fakt, że jej ciało to tylko wór wnętrzności, z uwięzioną duszą mężczyzny.
Straszne.
Jest  konkretna, i szybko przeszła do sedna sprawy. Coś do niej przyszło. Posiadło jej ciało we śnie. Na Seta! Ujrzała ten przeklęty symbol! Muszę wypytać ją dokładnie o to zdarzenie, a może lepiej jej towarzysza… Widziałem go drugi raz i ponownie, gdy na niego spojrzałem, czułem jak usuwa mi się grunt z pod nóg.  Jego aura raziła me oczy. I to jego spojrzenie onyksowych szklistych oczu. Wzdrygam się na myśl, że ujrzę go zapewne jeszcze nie raz. Dobrze, że ma nad nim władzę- zapewne iluzoryczną, ale odszedł gdy mu nakazała.  Biały Korzeń, na mnie działa z coraz większą mocą. Czuję to. Przeklęty Mortus!.
Nierozważnie kazałem jej wyrysować  jego kształt na blacie stołu. Potem zauważyłem jak świat się rozmywa, a w miejscu gdzie znajdował się symbol zobaczyłem gęstniejącą pustkę, niby wir szarych obłoków rozchodzący się promieniście . Widziałem, lub bardziej czułem lodowaty powiew z jego wnętrza. Odskoczyłem od stołu, rozrzucając naczynia. Ryknąłem, aby go zniszczyła. Zrozumiała w mig, wpalając  drewno stołu, siłą magii.  Trzeba było widzieć minę służki niosącej napitek do stołu obok. Nie wspominając o wytrzeszczonych oczach podpitych tubylców. Strażnicy, jak to strażnicy. Mieli wszystko w głębokim poważaniu, jak tylko się okazało, że stać nas na pokrycie szkód. Wiedzą, że lepiej nie zadawać pytań, na które nie chcesz znać odpowiedzi.  Zlękniony kazałem jej skontaktować się z Klerykusem, który może mieć dostęp do zwojów w wielkiej bibliotece.
Potem zjawił się Morpurgo. Widziałem, że jest w mieście ale i tak byłem lekko zaskoczony. On też jak zobaczył upalony kawał stołu i kobietę, która twierdziła że nią nie jest.  Choć rozmowa nie obfitowała w konkrety, to przytoczę wam  ją, gdyż pierwsze to było nasze spotkanie w tym gronie. Mam nadzieję że nie ostatnie.
Dlaczego?
Poczytajcie.

[Qetu]: hoho
[Scoia'thael]: co cie tu sprowadza Cymeryjczyku?
[Grupa] [Morpurgo]: Witam Ciebie Quetu i Ciebie kobieto z południa
[Grupa] [Scoia'thael]: dlaczego szepcesz?
[Grupa] [Qetu]: siadaj Morpurgo
[Grupa] [Morpurgo]: bo lubie
[Qetu]: siadajcie no no
[Scoia'thael]: co na szlaku słychać cymeryczyku?
[Grupa] [Morpurgo]: Dawno Cie nie widziałem Qetu szmat czasu chciało by sie rzec
[Grupa] [Morpurgo]: Co słychać ? duzo by opowiadac
[Grupa] [Scoia'thael]: Więc zaczynaj ha ha ha ha
[Grupa] [Morpurgo]: Tłuklem przez miesiące wam podobnych ludzi
[Grupa] [Morpurgo]: mam na mysli Stygijczyków
[Grupa] [Scoia'thael]: czym ci zawinili?
[Grupa] [Morpurgo]: miekkie kości macie
[Grupa] [Scoia'thael]: miękkie kości lecz umysły twarde
[Grupa] [Morpurgo]: czym? <myśli>
[Grupa] [Morpurgo]: tym na przykład ze przecili mie drogę w niewłasciwym czasie w niewłaściwym miejscu
[Qetu]: dobrze że jesteśmy tu razem
[Grupa] [Scoia'thael]: błachy powód.
[Qetu]: morpurgo jakieś wieści od mortusa?
[Grupa] [Morpurgo]: dla mnie wystarczający
[Grupa] [Scoia'thael]: więc co z wiesciami od mortusa?
[Grupa] [Scoia'thael]: być moze mnie równiez zainteresują
[Grupa] [Morpurgo]: Mortus tak..ostatnio był mało aktywny ale czuje ze ten skurwiel czai sie gdzies w poblizu
(...)
[Scoia'thael]: nie pałasz miloscią do mortusa cymeryjczyku
[Qetu]: ja tez nie pałam
[Scoia'thael]: cóż to za typ? nie miąłem z nim przyjemności bądź nieprzyjemności
[Morpurgo]: pałam owszem, miłościa głęboką tak głeboką ze chetnie bym poczuł bicie jego serca na własnej dłoni
[Qetu]: o to widzę że się twoje uczucia wobec niego zradkalizowaly ale pamiętaj o naszej porzedniej rozmowie
[Morpurgo]: Pamitam Qetu dokosnale pamietam,
(...)
[Morpurgo]: Skad Ty sie tu wogole wziełaś, pierwszy raz Cie widze Stygijko
[Scoia'thael]: Powiedzmy że Set kazał mi tu przyjść
[Scoia'thael]: a z toba jak było cymeryjczyku?
[Qetu]: właśnie o tym rozmawiamy *zerka na spalony kawalek stolu*
[Morpurgo]: na Jaja Croma! Set wszytko Wam mowi co macie robić!?
[Scoia'thael]: Cóż w tym złego?
[Qetu]: nie koniecznie ale warto Bogiem się wspomagać
[Scoia'thael]: a nadpalony stół wymieni się
[Qetu]: Bóg Wąż jest naszym opiekunem
[Scoia'thael]: a nad toba kto czuwa?
[Morpurgo]: jesteście jak marionetki czasem Set to Set tamto, siła Twki w jednostce czynie wałasnym a nie jakims tam Secie czy coś, z reszta niewazne
[Morpurgo]: nademna czuwam ja sam
[Scoia'thael]: Bluźnisz!
[Qetu]: haha caly Morpurgo!
[Morpurgo]: ha ha!!! i w dupie to mam czy bluźnie czy nie
[Scoia'thael]: cóż. ślepy nigdy nie ujrzy, głuchy nigdy nie usłyszy
[Qetu]: dobra nie dyskutujmy co komu sprzyja i kto kim się opiekuje
(...)
[Morpurgo]: no dobrze Qetu o co chodzi z tym napdalonym stołem ?
[Qetu]: eeee a to
[Scoia'thael]: hahahaha
[Morpurgo]: skąd wogle ta kobieta tu
[Scoia'thael]: Może kobieta może mężczyzna
[Morpurgo]: <wybucha smiechem> no nie zartuj Set Ci nie powiedział kim jestes?
[Qetu]: ta kobieta jest nieco dziwna i niekobieca
[Morpurgo]: no dobrze jak to?
[Qetu]: Morpurgo ciszej cholera
[Scoia'thael]: trudno to okreslić słowami, więc nie śmiej się z tego czego twoj móżdżek nie pojmuje
[Qetu]: ja ci lekko nakreślę to Demonolog
[Morpurgo]: jesli chce potrafię pojąc bardzo wiele uwierz mi
[Scoia'thael]: poprostu Set takim mnie stworzył. Spaczenie wywolane silną esencją magiczną
[Morpurgo]: mówiłem ze Set, ale dobrze juz przestaje w takim razie co Cie zawiodło do tego miejsca?
[Scoia'thael]: Można mu zaufać Quetu?
[Qetu]: nie wiem
[Morpurgo]: mądra odpowiedź
[Qetu]: ja mu ufam
[Qetu]: na tyle ile mogę
[Scoia'thael]: hmmm jesli ty mu ufasz to ja również
[Scoia'thael]: Sprowadza mnie tutaj symbol
(...)
[Scoia'thael]: oko wpisane w trójkąt. wiesz coś o tym cymeryjczyku?
[Morpurgo]: coś wiem ale niewiele
[Scoia'thael]: opowiedz
[Qetu]: tak scoiathael niewiele wie z tego o czym my już mamy pewne pojęcie
[Morpurgo]: a przedstawiłeś jej ze tak to ujmę naszą sytuacje?
[Scoia'thael]: jaką sytuację?
[Qetu]: nie widziałem potrzeby ale i czasu nie bylo
[Morpurgo]: zatem sporo jest do nadrobienia
[Qetu]: ano
[Morpurgo]: a i mnie czas nagli, lecz jeszcze chwile zabawie w karczmie dawno nie miałem chwili wytchnienia
(...)
[Scoia'thael]: coś wyczuwam
[Qetu]: to znaczy?*rozgląda się czujnie*
[Qetu]: co ci

Scoia'thael trzymając się na brzuch, przebija się przez tłum ludzi w karczmie znikając nam z oczu.

[Qetu]: do stu skorpionów gdzie ona?
[Morpurgo]: no własnie nie wiem do licha
[Qetu]: wyjdźmy przed karczmę
[Morpurgo]: szlag!
[Qetu]: coś się musialo stać dziwnie się zachowywała
[Morpurgo]: delikatnie mówiąc
[Qetu]: z resztą to co sie stało zanim tu trafiłeś tez bylo dziwne i złowrogie
[Morpurgo]: powiesz mi szybka o co z nią chodzi ?
[Qetu]: tak
[Qetu]: chodźmy pod świątynie mitry bo tu gwar
[Morpurgo]: niebawem musze ruszać dalej ale cie odprowadze
[Morpurgo]: qetu wiesz
[Qetu]: tak?
[Morpurgo]: Ty chyba przyciagasz dziwnych ludzi
[Qetu]: *rozgląda sie* oby oby czym ich więcej tym wydaje mi się tryby sie zazębiają przynajmniej w moim umyśle
[Morpurgo]: posluchaj rad jestem że sie spotkaliśmy dobrze widziesz twarz ktora nie chce Cie zaszlachtowac
[Qetu]: nie mam tak ciężich doświadczeń ale rozumiem o czym mowisz
[Morpurgo]: musze ruszac w dalsza drogę do czegoś co zwie sie Xibaluku
[Morpurgo]: dziwles sie dlaczego szeptałem
[Morpurgo]: powiem Ci dlaczego - tak na dowiedzczenia
[Qetu]: slucham
[Morpurgo]: Ktoś pragnie upolowąc moja glowę , poodbno wynajęto kogos kto ma mnie przygotowąc na spotkanie z cromem
[Morpurgo]: Problem z tym ze jest wcale nie wybieram sie na to spotkanie
[Morpurgo]: nie wiem kto mogl zczyc sobie mojej smierci ale lista jest jak sie domyślasz bardzo dluga
[Morpurgo]: dluga
[Qetu]: jakiś pomysl?
[Qetu]: kto to jest?
[Morpurgo]: nie wiem ale sie dowiem
[Qetu]: ja tez coś ci powiem bo nasze spotkanie bylo nieco chaotyczne
[Morpurgo]: a tymczasem czas mi w drogę druhu
[Qetu]: ta kobieta miała wizję ktora sprowadzila ją do Bractwa a to co widziała ma ziwązek z tym co mi sie przydażyło *przeciera oczy*
[Morpurgo]: własnie a propo tego mam dla ciebie informacje
[Qetu]: sucham
[Morpurgo]: podbno lek na Twoja śłabośc moze miec Człowiek na Bialej skale
[Morpurgo]: to tyle co na razie moge dla Ciebie zrobić
[Morpurgo]: bywaj stygijczyku, bede rozmyslal o tej kobiecie
[Qetu]: na Seta!...
[Qetu]: bywaj przyjacielu
[Morpurgo]: mam nadzieje ze pomogłem
[Qetu]: pomogles
[Grupa] [Qetu]: do zobaczenia

W oczekiwaniu na Klerykusa ciągle o tym rozmyślam. Znów jestem sam.
http://img245.imageshack.us/img245/2338/spotkanieqetuzscoiathae.jpg

GotLink.plmaterace hilding 201 Hotels in Vasto und Preise aus 200+ zdrowa żywność Warszawa